Szkodliwe mity na temat bielactwa
|Bielactwo to choroba skóry, która wiąże się często z depresją i poczuciem wykluczenia społecznego. Rzadko rozwija się u małych dzieci, najczęściej jej objawy pojawiają się między 10 a 30 rokiem życia – czyli w okresie, kiedy ludziom szczególnie zależy na atrakcyjności i zachowaniu kontroli nad własnym wyglądem. Jest szczególnie widoczna na ciemnej skórze, na której białe plamy odznaczają się. Im ciemniejsza karnacja, tym zmiany pigmentacyjne są lepiej widoczne.
Niestety nieświadomość społeczna i mylne przekonania dotyczące bielactwa nie ułatwiają życia osobom chorym. Często są powodem osobistych, silnie przeżywanych tragedii, także prób samobójczych.
MIT: Bielactwo jest bolesne
Oprócz zmian pigmentacyjnych na skórze, bielactwu nie towarzyszy ani bolesność skóry, ani żadne inne symptomy w postaci pieczenia czy swędzenia. Skóra nie daje żadnych objawów, jest równomierna pod względem powierzchni, nieuszkodzona, choć w miejscach odbarwionych bardziej narażona na negatywny wpływ promieni UV.
Oprócz tego, że skóra różni się w niektórych obszarach kolorem, nie obserwuje się żadnych zmian.
MIT: Bielactwem można się zarazić
Bielactwo nie jest chorobą zaraźliwą. Jest nieprawidłowością objawiającą się powstaniem odbarwień oraz utratą pigmentu. Wiele źródeł wskazuje, że przyczyna zachorowań leży w genetyce, jednak większość lekarzy skłania się ku temu, że jest to choroba autoimmunologiczna, objawiająca się nieprawidłowym działaniem białych krwinek.
Niestety opinia społeczna bywa bardzo surowa w swoich ocenach, które są niesprawiedliwe i krzywdzące. Brakuje nie tylko zrozumienia, ale podstawowej wiedzy. Dlatego nierzadko osoby chore na bielactwo traktuje jak trędowatych, manifestując to – unikaniem kontaktu. Chorym nie podaje się ręki, nie siada tuż obok, a co jeszcze gorsze ucieka się do niemiłych wyzwisk – pod tytułem „krowa”.
Wielkie piętno społeczne, z jakim muszą żyć osoby chore na bielactwo sprawia, że choroba ta prowadzi do depresji, a nawet prób samobójczych.
MIT: Bielactwa nie da się wyleczyć
Bielactwo można leczyć. Istnieją specjalne kremy, maści, które zmniejszają problem oraz redukują prawdopodobieństwo powstania kolejnych zmian. Więcej tutaj.
Poza tym z roku na rok rosną możliwości leczenia chirurgicznego bielactwa. W gabinetach lekarskich przeprowadza się wczepianie melanocytów, komórek produkujących melaninę. Metoda ta zakłada pobranie komórek pigmentowych ze zdrowego obszaru ciała i wszczepienie jej w skórę dotkniętą bielactwem. Opatrunek jest usuwany po tygodniu, a cały wcześniej przebarwiony obszar staje się normalny w przeciągu 2-4 miesięcy. Procedura jest obarczona nieznacznym dyskomfortem i wyróżnia się wysokim bezpieczeństwem.
Operacja przeprowadzana jest u pacjentów, u których białe plamy nie rozprzestrzeniły się przez co najmniej rok.
Dobre wyniki w leczeniu bielactwa przynosi również fototerapia w wąskim paśmie ultrafioletowym oraz terapia laserowa.
Kontrola stanu skóry może odbywać się również za pośrednictwem odpowiedniej diety – bogatej w antyoksydatny – zielone warzywa i owoce, jak również skuteczne sposoby kontroli stresu.
Najsmutniejsze jest chyba to, że tak wiele osób myśli, że to choroba zakaźna. Zresztą nie tylko o tym jednym schorzeniu takie mity krążą – dobrze, że powoli świadomość społeczeństwa pod tym względem rośnie.
dużo starszych osób ma problemy skórne właśnie z takimi plamami… ludzie widzą taką personę w MPK i się odsuwają jakby bali się zarazków
Miałam kolege z bielactwem i jakoś nie traktowałam go inaczej, ta choroba nawet specjalnie nie jest widoczna u osób o jasnym kolorze skóry :). Dobrze, że dajesz takie wpisy, bo ludzie nie wiedzą. Polecam też napisać coś o łuszczycy. To również popularna choroba i wydaje mi się, że również wielu martwi się, że może się zarazić :/
Tak, sporo zależy od kultury…poza tym również od przebiegu choroby, naturalnego odcienia skóry. U mnie zmiany pewnie nie byłyby aż tak widoczne, bo mam jasną karnację. Mąż ma z natury bardziej oliwkową skórę, u niego byłby to większy problem…
Bielactwo,od razu wiedziałam jak zobaczyłam zdjęcie,przykra dolegliwość,fajnie że piszesz też o takich problemach…
http://spicetki.blog.pl/
Dobrze, ze poruszasz takie ważne tematy. Wiele ludzi myśli, że tą chorobą można się zarazić, a to przecież zupełna bzdura.
Miałam do tej pory nikłą wiedzę nt tej choroby nie spotkałam osoby, która na nią cierpi, ale to musi być okropne uczucie, dobrze, że są już jakieś sposoby na zniwelowanie objawów.
Nie znam nikogo z tym schorzeniem. Na pewno jest bardzo ciężko takiej osobie, szczególnie dzieciom w szkole. Rówieśnicy potrafią być okrutni. Dobrze, że poruszasz takie wątki.
Mieszkam w Niemczechi mam bielactwa.We Freiburgu odkryto skuteczną metodę leczenia.Za leczenie trzeba zapłacić Nie znam cen,wiem że nie jest tanio a lekarz mówił że niemiecka Kasa Chorych będzie za nią płaciła za 20-30 lat